Niall
Wybiegłem z domu nawet nie zamykając drzwi , w tej chwili po prostu wszystko było mi obojętne . Rzuciłem się dzikim biegiem w dół ulicy z nadzieją znalezienia jakiś wskazówek. Chodziłem ulicami z nadzieją znalezienia czegoś lecz niczego nie widziałem . Po dwudziestu minutach moje ciało odczuło porządnie chłód panujący na dworze . Potarłem swoje ramiona w celu rozgrzania się i rozejrzałem raz jeszcze po okolicy . A co jeśli porwałem się z motyką na słońce ? Co jeśli to był tylko żart ? Może powinienem zawrócić ? Myśli tłukły się w mojej głowie krzycząc jedna przez drugą . Jednak ciało zwyciężyło w tej bitwie samo jakby poruszyło się do przodu. Szedłem powolnym krokiem przed siebie aż nagle ujrzałem żółtą karteczkę przyklejoną do pnia . Podszedłem bliżej i przyjrzałem się jej , na jej delikatnym tle odbijała się wielka czarna strzałka przyozdobiona w dorodny uśmiech. Jakaś cicha iskierka nadziei obudziła się wewnątrz mnie. Zacząłem wzrokiem szukać kolejnych co już nie było takie trudne. Podchodziłem do każdego miejsca gdzie były one naklejone i zbierałem je , zachowując tym samym wspomnienie w obawie , że szybko zapomnę . Błądziłem po ulicach Paryża zbierając kartki z drzew co wyglądało wręcz przekomicznie . Na moje usta wstąpił szczerzy uśmiech rozbawienia. Niektóre karteczki wisiały również na plecach przechodniów. Ich miny po zabraniu takiej były bezcenne , jedni się uśmiechali drudzy patrzyli pytającym wzrokiem. Co raz bardziej śmieszyła mnie ta sytuacja i co raz bardziej podniecała. Moje serce odbijało się od mojej klatki piersiowej jak malutka piłeczka pingpongowa. Mój humor zmienił się diametralnie , już się nie obawiałem teraz czerpałem z tego przyjemność. Jednak w połowie drogi stanąłem i zwątpiłem kartek brak więc i moja droga dobiegła końca . Poczułem lekkie rozczarowanie , że trwało to tak krótko . Przeszedłem przez mały deptak i oparłem się o ceglaną ścianę kawiarni. Mój wzrok powędrował na drugą stronę ulicy gdzie na kamienicy rozwijał się wielki kawał płótna z ogromną strzałką. Moje oczy wielkie jak spodki rozglądały się wokół. Pod strzałką widniał napis
Nie poddawaj się ! Małymi kroczkami do celu ; )
Uśmiechnąłem się szeroko w powietrze i podążyłem w kierunku który wskazywała strzałka. Całą drogę uśmiechałem się do siebie , moje serce robiło fikołki a oddech niebezpiecznie zwalniał i przyśpieszał. Panujący chłód i zacinający wiatr nie były dla mnie przeszkodą , zmokłe śliskie liście również nie były dla mnie wyzwaniem. Wszystko co mogło się teraz stać było ważniejsze niż wszelkie przeszkody . Nagle w mojej głowie rozbrzmiał głos mojego wuja Michaela .
Miłość uskrzydla , mój blond chłopczyku.
Pogłębiłem swój uśmiech a oczy delikatnie pokryły się słoną taflą , szybko je przetarłem wierzchem zmarzniętej dłoni i już nie zatrzymując się szedłem dalej. Z każdym krokiem zaskakiwany byłem bardziej i bardziej , wiadomości na karteczkach przybierały żartobliwe oraz romantyczne maski , niektóre były smutne a niektóre ściskały serce, lecz jedno je łączyło wszystkie były pisane od serca. Postanowiłem zebrać wszystkie wiadomości i móc pewnego chłodnego dnia wyciągnąć je i wspomnieć ten dzień. Z każdym krokiem kroczyłem pewniej oraz z każdym kolejnym krokiem w mojej głowie kotłowała się myśl że jednak znam tego wielbiciela . Przyśpieszyłem kroku pozostawiając resztę pustych strzałek na swoich miejscach. Dotarcie na miejsce zajęło mi kilka ładnych godzin. Na dworze już panował mrok , a ziąb przybrał na sile . Przez moje ciało przebiegały kolejne dreszcze. Zaskoczyło mnie moje położenie. Znajdowałem się sam w ciemnym parku. Przerażające i czarne myśli nawiedziły moją blond główkę. Moje płuca płonęły żywym ogniem a powietrze ciężkie i wilgotne rzucało na mnie swoje lepkie macki sprawiając że drżałem nie tylko z zimna lecz i przerażenia. W oddali ujrzałem tlące się małe światełko .Niepewnym krokiem podążałem w jego stronę. Z każdym metrem było ich więcej i więcej , a droga stawała się łatwiejsza. W końcu dotarłem pod altanę owiązaną wszelkimi kwiatami oraz lampkami choinkowymi. Jesienny wiatr omiótł mnie zapachem kwiatów i deszczu . Rozejrzałem się wokół lecz tylko to jedno miejsce było oświetlone. Wszedłem do wnętrza altany wciąż napawając się jej pięknem . Na ławce znalazłem złotą połyskująca kartkę przyozdobioną w szkarłatne słowa. Ich idealny kształt sprawiał jakbym trzymał w ręku wielką tajemnicę świata. Złoto i szkarłat połyskiwały wesołymi iskierkami i sprawiały wrażenie jakby tańczyły wokół liter . Litery składały się w jedno spójne zdanie , które sprawiło że moje serce ponowiło dziki maraton , a oddech uwiązł gdzieś w płucach. Potarłem papier i przeczytałem na głos raz jeszcze treść .
Zacznijmy wszystko od nowa..
Słowa wypowiedziane przeze mnie odbiły się ciężkim echem od drzew. Słowa były tak mocne i drżące , tak prawdziwe i niepewne . Uśmiechnąłem się blado i rozejrzałem wokół z nadzieją , że jednak ujrzę kogoś. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki drzewa rozbłysły bladym światłem błękitu nadając im łagodniejszy wygląd. Z głośników sączyła się przyjazna delikatna muzyka , która swoimi nutami ogrzewała moje zmarznięte ciało. Zza drzewa wyłoniła się postać. Moje serce zabiło szybciej , a oddech przyśpieszył. Ciało zaczęło drżeć z podniecenia a kroki stały się chwiejne i niepewne jakbym pierwszy raz stawiał kroki . Szedłem przed siebie zmniejszając tym odległość dzielącą mnie od postaci na przeciw. Wiatr omiótł postać i wprost do moich nozdrzy przyniósł zapach piżma i cynamonu. Znałem ten zapach doskonale , teraz wszelkie zbędne myśli przestały istnieć a serce oblało się ciepłem. Podszedłem bliżej i ujrzałem podskakujące na wietrze loki i te pełne głębi czekoladowe oczy , które wpatrywały się we mnie z czułością. Zamierzałem odpowiedzieć lecz jego usta znakomicie uniemożliwiły mi tą czynność . Delikatne ciepłe wargi szatyna pieściły moje z utęsknieniem. Wszystko co pragnąłem powiedzieć wyparowało . Magiczna atmosfera panująca wokół nas sprawiała , że miękły mi kolana. Wszystko było jakby wyjęte z bajki. Gdy jego usta oderwały się od moich uśmiechnąłem się do szatyna i wypowiedziałem kilka słów które miały zmienić wszystko.
- Zacznijmy wszystko od nowa Liam .
Jego czekoladowe oczy rozbłysły tysiącami kolorowych iskierek a usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Jego silne ramiona oplotły mnie by zamknąć mnie w szczelnym uścisku. Napawałem się tą chwilą całym sobą. Żadne z nas się nie odzywało . Po prostu pozwoliliśmy tej chwili trwać.
~~***~~
Witajcie w części drugiej . Tak wiem rozdział miał pojawić się dopiero jutro ale zważając na fakt , że to tylko dopełnienie części pierwszej , które jest krótsze dodaję go dzisiaj. Mam nadzieję , że rozdział sprawił Wam tą samą przyjemność którą sprawił mi. Chciałabym wam wszystkim podziękować za tak wspaniałą atmosferę na tym blogu , oraz za ilość wyświetleń oraz wszelkie komentarze od anonimów po osoby które informuję . Jesteście najwspanialszymi czytelnikami pod słońcem . Dziękuję wam za każde ciepłe słowo i za czas który tutaj spędzacie . Pomagacie mi uwierzyć w tą historię :) Chciałabym specjalnie dla was moich czytelników poświęcić swój czas robiąc Twitcama. Ma on na celu zbliżenie nas do siebie oraz da wam możliwość zasypania mnie wszelkimi pytaniami : ) Mam nadzieję , że spędzicie te kilka chwil ze mną : )
Link do twitcama znajdzie się na moim profilu na twitterze @LittleLegoBirdx najprawdopodobniej w niedzielę o godzinie 12:00 Zapraszam wszystkich serdecznie !
Mam także małą prośbę do was moi mili , proszę byście napisali swoje nicki twitterów gdyż chciałabym sporządzić nową listę informowanych . Byłabym wam dozgonnie wdzięczna za to .
Już nie zanudzam , do zobaczenia niebawem !
Je meurs tous les jours et tu me manques- Umieram każdego dnia , tęsknię i myślę.
Polecam wam także :
@AwwwwwZAYN- http://do-not-exist.blogspot.com/
@LittleLexiex3 - http://words-will-be-just-words.blogspot.com/
@Niallerx3- http://forget-about-the-clock.blogspot.com/
@Kiss_forHarry- http://thestory--ofourlove.blogspot.com/
Nie poddawaj się ! Małymi kroczkami do celu ; )
Uśmiechnąłem się szeroko w powietrze i podążyłem w kierunku który wskazywała strzałka. Całą drogę uśmiechałem się do siebie , moje serce robiło fikołki a oddech niebezpiecznie zwalniał i przyśpieszał. Panujący chłód i zacinający wiatr nie były dla mnie przeszkodą , zmokłe śliskie liście również nie były dla mnie wyzwaniem. Wszystko co mogło się teraz stać było ważniejsze niż wszelkie przeszkody . Nagle w mojej głowie rozbrzmiał głos mojego wuja Michaela .
Miłość uskrzydla , mój blond chłopczyku.
Pogłębiłem swój uśmiech a oczy delikatnie pokryły się słoną taflą , szybko je przetarłem wierzchem zmarzniętej dłoni i już nie zatrzymując się szedłem dalej. Z każdym krokiem zaskakiwany byłem bardziej i bardziej , wiadomości na karteczkach przybierały żartobliwe oraz romantyczne maski , niektóre były smutne a niektóre ściskały serce, lecz jedno je łączyło wszystkie były pisane od serca. Postanowiłem zebrać wszystkie wiadomości i móc pewnego chłodnego dnia wyciągnąć je i wspomnieć ten dzień. Z każdym krokiem kroczyłem pewniej oraz z każdym kolejnym krokiem w mojej głowie kotłowała się myśl że jednak znam tego wielbiciela . Przyśpieszyłem kroku pozostawiając resztę pustych strzałek na swoich miejscach. Dotarcie na miejsce zajęło mi kilka ładnych godzin. Na dworze już panował mrok , a ziąb przybrał na sile . Przez moje ciało przebiegały kolejne dreszcze. Zaskoczyło mnie moje położenie. Znajdowałem się sam w ciemnym parku. Przerażające i czarne myśli nawiedziły moją blond główkę. Moje płuca płonęły żywym ogniem a powietrze ciężkie i wilgotne rzucało na mnie swoje lepkie macki sprawiając że drżałem nie tylko z zimna lecz i przerażenia. W oddali ujrzałem tlące się małe światełko .Niepewnym krokiem podążałem w jego stronę. Z każdym metrem było ich więcej i więcej , a droga stawała się łatwiejsza. W końcu dotarłem pod altanę owiązaną wszelkimi kwiatami oraz lampkami choinkowymi. Jesienny wiatr omiótł mnie zapachem kwiatów i deszczu . Rozejrzałem się wokół lecz tylko to jedno miejsce było oświetlone. Wszedłem do wnętrza altany wciąż napawając się jej pięknem . Na ławce znalazłem złotą połyskująca kartkę przyozdobioną w szkarłatne słowa. Ich idealny kształt sprawiał jakbym trzymał w ręku wielką tajemnicę świata. Złoto i szkarłat połyskiwały wesołymi iskierkami i sprawiały wrażenie jakby tańczyły wokół liter . Litery składały się w jedno spójne zdanie , które sprawiło że moje serce ponowiło dziki maraton , a oddech uwiązł gdzieś w płucach. Potarłem papier i przeczytałem na głos raz jeszcze treść .
Zacznijmy wszystko od nowa..
Słowa wypowiedziane przeze mnie odbiły się ciężkim echem od drzew. Słowa były tak mocne i drżące , tak prawdziwe i niepewne . Uśmiechnąłem się blado i rozejrzałem wokół z nadzieją , że jednak ujrzę kogoś. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki drzewa rozbłysły bladym światłem błękitu nadając im łagodniejszy wygląd. Z głośników sączyła się przyjazna delikatna muzyka , która swoimi nutami ogrzewała moje zmarznięte ciało. Zza drzewa wyłoniła się postać. Moje serce zabiło szybciej , a oddech przyśpieszył. Ciało zaczęło drżeć z podniecenia a kroki stały się chwiejne i niepewne jakbym pierwszy raz stawiał kroki . Szedłem przed siebie zmniejszając tym odległość dzielącą mnie od postaci na przeciw. Wiatr omiótł postać i wprost do moich nozdrzy przyniósł zapach piżma i cynamonu. Znałem ten zapach doskonale , teraz wszelkie zbędne myśli przestały istnieć a serce oblało się ciepłem. Podszedłem bliżej i ujrzałem podskakujące na wietrze loki i te pełne głębi czekoladowe oczy , które wpatrywały się we mnie z czułością. Zamierzałem odpowiedzieć lecz jego usta znakomicie uniemożliwiły mi tą czynność . Delikatne ciepłe wargi szatyna pieściły moje z utęsknieniem. Wszystko co pragnąłem powiedzieć wyparowało . Magiczna atmosfera panująca wokół nas sprawiała , że miękły mi kolana. Wszystko było jakby wyjęte z bajki. Gdy jego usta oderwały się od moich uśmiechnąłem się do szatyna i wypowiedziałem kilka słów które miały zmienić wszystko.
- Zacznijmy wszystko od nowa Liam .
Jego czekoladowe oczy rozbłysły tysiącami kolorowych iskierek a usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Jego silne ramiona oplotły mnie by zamknąć mnie w szczelnym uścisku. Napawałem się tą chwilą całym sobą. Żadne z nas się nie odzywało . Po prostu pozwoliliśmy tej chwili trwać.
~~***~~
Witajcie w części drugiej . Tak wiem rozdział miał pojawić się dopiero jutro ale zważając na fakt , że to tylko dopełnienie części pierwszej , które jest krótsze dodaję go dzisiaj. Mam nadzieję , że rozdział sprawił Wam tą samą przyjemność którą sprawił mi. Chciałabym wam wszystkim podziękować za tak wspaniałą atmosferę na tym blogu , oraz za ilość wyświetleń oraz wszelkie komentarze od anonimów po osoby które informuję . Jesteście najwspanialszymi czytelnikami pod słońcem . Dziękuję wam za każde ciepłe słowo i za czas który tutaj spędzacie . Pomagacie mi uwierzyć w tą historię :) Chciałabym specjalnie dla was moich czytelników poświęcić swój czas robiąc Twitcama. Ma on na celu zbliżenie nas do siebie oraz da wam możliwość zasypania mnie wszelkimi pytaniami : ) Mam nadzieję , że spędzicie te kilka chwil ze mną : )
Link do twitcama znajdzie się na moim profilu na twitterze @LittleLegoBirdx najprawdopodobniej w niedzielę o godzinie 12:00 Zapraszam wszystkich serdecznie !
Mam także małą prośbę do was moi mili , proszę byście napisali swoje nicki twitterów gdyż chciałabym sporządzić nową listę informowanych . Byłabym wam dozgonnie wdzięczna za to .
Już nie zanudzam , do zobaczenia niebawem !
Je meurs tous les jours et tu me manques- Umieram każdego dnia , tęsknię i myślę.
Polecam wam także :
@AwwwwwZAYN- http://do-not-exist.blogspot.com/
@LittleLexiex3 - http://words-will-be-just-words.blogspot.com/
@Niallerx3- http://forget-about-the-clock.blogspot.com/
@Kiss_forHarry- http://thestory--ofourlove.blogspot.com/